sobota, 22 lutego 2014

The Magic Hubert 80

Dokładnie miesiąc dzieli nas od tego wyjątkowego wydarzenia. Dokładnie 22 marca, również w sobotę, odbędzie się w sali IV Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu wielki mecz przyjaciół naszego kolegi Huberta Sionkowskiego. Okazja będzie zgoła wyjątkowa. Nie każdy i nie codziennie obchodzi bowiem swoje osiemdziesiąte urodziny. Nie każdy też wie, że sześćdziesiąt pięć lat, z owych osiemdziesięciu, nasz Hubcio strawił na odbijaniu pomarańczowej piłki. Zastanawiając się głębiej nad tą kwestią, obie liczby stają się pojęciem jakby matematyczno-abstrakcyjnym. To trochę jak odległość Ziemi od Słońca, promień krzywizny zagięcia czasoprzestrzeni, czy też całka z różniczki podniesiona do potęgi pierwiastka drugiego stopnia. Niby proste: 80 i 65, a jednak takie jakieś nierealne. Nikt, nawet w najśmielszych snach i majakach nie widział dotąd, w jakim to też kącie Matrixa uchował się nasz Hubert. Gdyby to było na 100% realne, można by powiedzieć, że w Gruzji. Z tego tak poważnego powodu, gdzieś w połowie listopada ubiegłego roku, Rada Koleżeńska naszej drużyny zwołała dosyć tajne zebranie, które odbyło się w pewnym, nowocześnie urządzonym mieszkaniu z widokiem na Wisłę. Uczestnicy tej narady od razu doszli do jednomyślnego przekonania, że tak ważną rocznicę należy uczcić godnie i wyjątkowo. Z długiej listy wstępnych pomysłów skreślono w pierwszym czytaniu projektu uchwały: zakup samochodu marki Q7, dwutygodniowy urlop na Seszelach, przemianowanie ulicy Tadeusza Kościuszki na Huberta Sionkowskiego oraz postawienie pomnika Huberta z piłką w rejonie północnej pierzei Rynku Staromiejskiego. Po ponad dwugodzinnych obradach i zaniechaniu kolejnych kilkunastu pomysłów, zdecydowano się na trochę skromniejsze, aczkolwiek równie ekscentryczne prezenty. Tradycyjne kwiaty, butelkę Russkoje Igristoje – rocznik 1934, nową koszulkę z nowym, ale starym numerem i książkę opowiadającą o życiu, pasjach i sportowej karierze naszego weterana, napisaną specjalnie na tą okazję. Godnie, schludnie i z fantazją.


Chwilę później na członków tajemnego spotkania spłynęło jeszcze jedno kłopotliwe pytanie: jak to zrobić w tajemnicy przed przyszłym obdarowanym? Po kolejnych dwóch godzinach debaty, po wyświetleniu i nakreśleniu wszystkich "za" a nawet "przeciw", Rada doszła do wysoce logicznego wniosku, że niech Hubert sam się też postara. Bo to niby nikt nie ma tyle czasu, że wszyscy zapracowani, a on...? A on przecież na zasłużonej emeryturze, czasu wolnego ma ze dwadzieścia godzin dziennie, że niech też się postara i coś zrobi... w końcu to jego urodziny, a nie nasze. Wszyscy zadowoleni tak zgrabnym rozwiązaniem problemu udali się do domu, pozostawiając autorowi niniejszego newsa, obowiązek poinformowania Huberta o czekających go obowiązkach. Pierwsza męska rozmowa odbyła się w zaciszu szatni, tuż przed kolejnym treningiem naszego Consus Old Basket Team-u.

Wchodzę proszę was wszystkich do szatni, spokojnie jak gdyby nic się nie stało i mówię do Huberta:
- Hubcio, jest pewna, delikatna sprawa...  

Wtrącił mi się w tym momencie w pół zdania i mówi:
- Ty mi tu lepiej bajek nie wciskaj za kołnierz, tylko gadaj co mam zrobić i ile kasy trzeba przygotować na te moje urodziny. 

Do dzisiaj nie wiem, skąd się domyślił, a może podsłuchał, ale dzięki temu najtrudniejszy etap rozmowy mieliśmy już poza sobą. 

- Spokojnie, mówię. Nie nerwowo, roboty nie ma dużo a kasa nie będzie potrzebna. Musisz tylko opowiedzieć książkę o sobie, a ja zrobię notatki i na zasadzie kopiuj-wklej napiszemy książkę o twoim niezwykle ciekawym życiu. Doda się parę fotek, do suchego tekstu doleje się odrobinę artystycznej "wody" i będzie super wydawnictwo. 

Cisza jakaś taka dziwna zapadła, a ja w tym momencie ze ściąganym golfem na głowie. Myślę coś się stało strasznego... Zdejmuję łacha szybko i patrzę, a Hubert siedzi na ławce i z politowaniem kiwa głową. 

- Wam to chyba od tej "artystycznej wody" to się lekko w główkach poprzekręcało. Książkę mówisz... A na kiedy musimy to napisać?

No i tak się to zaczęło. Książka, mecz przyjaciół Huberta kontra reszta Świata, wynajem sali, rezerwacja hotelu, zaproszenia dla VIP oraz skromny bankiet na koniec. Wszystko jest opanowane, w trakcie realizacji lub już dawno załatwione. Hubcio jakby drugie życie znalazł przypadkiem. Spotkania, telefony, skanowanie fotografii, cotygodniowe wizyty w wydawnictwie, autoryzacja i korekta tekstu, kupno nowego i modnego garnituru. Pełna "profeska". Gdybym go nie znał od trzydziestu lat powiedziałbym – celebryta. Jeszcze tylko kilka drobnych spraw, kilka szczegółów do dopieszczenia i można będzie imprezę pt. "The Magic Hubert 80" uznać za świetnie przygotowaną. Nie trzeba chyba tutaj dodawać, że wszyscy toruńscy sympatycy starodawnej koszykówki powinni się zjawić osobiście, chociażby w celu zweryfikowania złożonych tu dzisiaj obietnic.



Pamiętaj!!!

22 marca 2014 roku

godzina 15.00

Sala IV Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu

Ty też potrafisz odśpiewać..."Sto lat, sto lat, niech...."



1 komentarz: