sobota, 21 lipca 2012

Spoko, luzik, kanikuła...

Minęło już trochę czasu od naszej ostatniej turniejowej eskapady w Koszalinie, a tu do następnej jeszcze – ho, ho, sporo czasu. A wszystko to ze względu na okres letniej kanikuły, z którą nierozerwalnie wiąże się coś, co potocznie wszyscy nazywamy urlopem. Dla tych, którzy nie pamiętają takiego wydarzenia, lub nigdy nie poznali treści zawartej w tym pojęciu, przypominamy: urlop to od 5 do 25 dni w roku, wolnych od pracy (z wyjątkiem świadczenia pracy przez telefon komórkowy), w trakcie których twój organizm ma odpocząć od trudów dnia codziennego, od stresu i wszystkich "upierdliwości" zawodowych całego roku. Podkreślić należy słowo: zawodowych, gdyż stresy, problemy i zawirowania domowe (żona, dzieci, kredyty), niestety trzeba na ów urlop zabrać ze sobą. Urlop winien być wobec tego formą relaksu rodzinnego, najlepiej na łonie natury (w sensie przyrodniczym), gdzie twoja skołatana osobowość cieszyć się będzie uczuciem rodziny powiązanym z całą gamą urlopowych fanaberii typu: spanie, pływanie, spacerowanie, surfowanie, zwiedzanie czy też grzybobranie. Pomimo wielu atrakcji, wszechobecnego spokoju oraz rodzinnej sielanki liczyć się jednak musisz z nieuniknionym faktem, że twoja tajna sakiewka prywatnych zaskórniaków zostanie właśnie w tym czasie "obrzezana" do zera!!!!! (0,00 PLN).