czwartek, 16 czerwca 2011

Koszalin—Mielno: inne oblicze sportu

Jeszcze dobrze koszulki nie poschły, jeszcze w głowach świeże wspomnienia ze słowackich gór, a już jutro wybieramy się na następny turniej. Tym razem, po raz kolejny, odwiedzimy naszych serdecznych przyjaciół z Koszalina, a górskie widoki zamieniamy, niczym w kalejdoskopie, na zachód Słońca, skąpany w szemrzących falach Bałtyku. O randze tego ośrodka oraz jego roli w historii polskiej koszykówki długo by mówić. A byłoby o czym. Tam nawet zespół weteranów naszpikowany jest reprezentantami kraju, którzy na odbijaniu piłki znają się jak mało kto. Być może dlatego, z przesytu ciągłą grą o najwyższe trofea, z nadmiaru reprezentacyjnych zgrupowań, organizatorzy od lat promują własną koncepcję "turnieju łagodnego". Bywają rozgrywki o wysoką stawkę Mistrzostw Europy, organizowane są różne zmagania o puchary miast i burmistrzów, memoriały i turnieje kwalifikacyjne, a w Koszalinie gra się po prostu o "uśmiech"...

Pomysłodawcy tej koncepcji, pozostawiają innym współzawodnictwo, grę o wzniosłe cele, wysoki poziom. A sami stawiają na ruch, śmiech, wesołą atmosferę oraz poszanowanie własnych, nierzadko nadwątlonych profesjonalnym sportem organizmów. Z tego też względu coroczny turniej w Koszalinie nazwać można śmiało "turniejem wakacyjnym". Nie inaczej będzie tym razem, bo już na starcie sportowych zmagań organizatorzy postawili zaproszonym gościom niekonwencjonalne warunki. Otóż, pierwsze piątki wszystkich zespołów winny mieć w sumie minimum 250 lat i winny ważyć co najmniej 500 kg. Dodatkowym utrudnieniem jest kolejny warunek bezdyskusyjnie sugerujący, że pierwsza piątka musi się obowiązkowo składać z pięciu najstarszych zawodników zespołu, którzy muszą o własnych siłach rozegrać przynajmniej pierwszą kwartę. W celu wyegzekwowania regulaminowych zapisów, organizatorzy wnikliwie przeanalizują metryki wszystkich zawodników oraz zamontują na sali wagę.

Śmiechu i zabawy będzie przy tym niemiara, co sądzić można chociażby po tym, jaki fortel obmyślił nasz toruński Consus. Z całą pewnością będą oficjalne protesty, odwołania do regulaminu oraz całkiem prawdopodobne próby "przekupstwa". Wszystko po to, aby przynajmniej raz w roku oblać się turniejowymi łzami śmiechu, masując przy okazji owym śmiechem brzuchy. W tym miejscu należy się wstrzymać na chwilę i skupić na słowie "brzuchy". Otóż wychodzi na to, że owe masaże zaplanowano celowo, mając na uwadze późniejsze ich wypełnienie. A co wymasowane i elastyczne, to bardziej pojemne i rozciągliwe. Dlatego też ten przebiegły plan doceniony zostanie najprawdopodobniej dopiero po kultowym (w wykonaniu mielnieńskich kucharzy) bankiecie.

Kto był, ten wie. Takiej ilości przepysznych mięs, kurczaków, sałatek, domowego smalcu i wiejskich ogórków nie zaplanowano nawet na uroczystym rozpoczęciu polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej. A gdzie tu jeszcze: piwo, "napitek dorosłych", zupa krzepka, wędzony łosoś i dorsz zasmażany, a być może pieczone prosię, grillowane kartofle, wiejski chleb i boczek. Bez masażu wstępnego szanse zawodników—uczestników oceniam jako nikłe. Bo gdy zważy się również fakt długodystansowej koncepcji karmienia (jadła zawsze wystarcza do końca) realizowanej przez organizatorów (w miejsce sprinterskich popisów kulinarnych w stylu: kto zjadł ostatnią, dziesiątą kiełbaskę?), to zadbałbym z wyprzedzeniem o sporą porcję medykamentów w rodzaju: Rapacholin, Sylimarol, krople żołądkowe itp.

Wspaniałą atmosferę tego miejsca oraz gościnność gospodarzy wspiera ponadto sama natura, która urokiem szumiących fal, wschodów i zachodów Słońca, a także nieopisanym klimatem portowego poranka, gdzieś tak o 5.30, pobudza wyobraźnię, przerywa sny i rodzi fantazje, czasem tylko trochę niebezpieczne. Nie trza się jednak lękać zawczasu, obawiać się czy też przejmować. Wystarczy jeno unikać miejsc dziwnych, tajemnych, które niczym z "wyspiańskiego wesela" brzękiem szkła kuszą i tanim poklaskiem. A potem tylko jakiś Chochoł srogi zew ci przekaże głosem tęgim, jak wnoszę: Panie, panie!!! Dokumenty poproszę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz