niedziela, 4 listopada 2012

Lekcja religii, lekcja historii...

Niebawem czeka nas ostatnia tegoroczna podróż, na kolejny turniej weteranów koszykówki. Tym razem udajemy się do przepięknego Wilna, które dzięki swoim urokom oraz bogatej historii nie jest obce chyba żadnemu Polakowi. Tym bardziej aktywnym koszykarzom. Będzie to nasz drugi wyjazd na turniej organizowany przez zaprzyjaźnioną drużynę Salilitia Vilnius. Dwa lata temu, wyprawa "po naukę" spodobała się wszystkim jej uczestnikom i do dnia dzisiejszego przywoływana jest przy wielu okazjach. Pomijając fakt, że tzw. rzutem na taśmę zajęliśmy przedostatnie miejsce w turnieju, to pobyt na Litwie przyniósł nam wyjątkowo wiele doznań: emocjonalnych, towarzyskich, turystycznych i kulinarnych, jak również sporo uwag czysto sportowych. Okazało się wówczas, że w meczach trzeba walczyć do wyczerpania organizmu, biegać jak lekkoatleta, bić się pod koszem o każdy punkt i nie beczeć jak małe dziecko, nawet w przypadku złamania palca (oczywiście Marek Z. wówczas nie płakał). Był to turniej, dzięki któremu udało nam się nawiązać większość naszych aktualnych kontaktów w kręgu europejskiego maxibasketu. Był to wreszcie pobyt, w wielu szczególnych miejscach, które na każdym z nas wyryły głębokie piętno. Wybierając się tam ponownie, należy się więc do tego wyjazdu przygotować. I to solidnie. Odrobić lekcje, przynajmniej w dwóch tematach. Religia i historia.


I. Religia

Nie ma takiego drugiego kraju w Europie, a z dużą dozą pewności można stwierdzić, że również na świecie, w którym koszykówka odgrywa tak wielką rolę. Nie tylko w aspekcie sportowym, lecz również w życiu społecznym, wychowaniu, patriotyzmie i wielu innych wymiarach kontaktów międzyludzkich. Koszykówka to na Litwie religia. To prawdziwa magia, której poświęciło swoje życie tysiące Litwinów. To wreszcie serce europejskiej koszykówki w wersji od 7+ do 75+. Jakby nie patrzeć, stolica pomarańczowej piłki od zawsze.

Już przed II wojną światową, w krótkim okresie niepodległości, Litwa zdążyła zdobyć dwa złote medale Mistrzostw Europy w 1937 i 1939 roku, które były w tamtych czasach najważniejszą formą rozgrywek turniejowych na świecie w tej dyscyplinie. Wkład Litwinów w sukcesy sportowe radzieckiej koszykówki jest również nie do podważenia. Przez wiele lat Litwini stanowili najważniejsze ogniwa reprezentacji Sbornej. Zwieńczeniem okresu Republik Radzieckich był złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu (1988), do zdobycia którego walnie przyczynili się wówczas: Valdemaras Chomičius, Rimas Kurtinaitis, Šarūnas Marčiulionis i Arvydas Sabonis. Kumatym tych panów przedstawiać chyba nie trzeba. Najnowszy okres niepodległej Litwy to trzy medale brązowe na IO (1992, 1996, 2000), brąz na MŚ (2010) oraz złoto (2003), srebro (1995) i brąz (2007) zdobyte na ME.

Litwa to także arena spotkań kilkuset zespołów maxikoszykówki. Gdy w Polsce za piłką od kosza ugania się ledwie kilkanaście drużyn, sklecanych przeważnie z okazji zaproszenia na kolejny turniej, na Litwie od wielu lat swoje rozgrywki prowadzi Lietuvos krepšinio veteranų lyga (http://www.lkvlyga.lt), organizacja skupiająca kilkadziesiąt poważnych zespołów z całego kraju, w sześciu kategoriach wiekowych (od 40+ do 65+). Mowa tu tylko o drużynach męskich, bo zespoły kobiece mają swoją odrębną ligę. Właśnie na zaproszenie jednej z tych ekip wybieramy się 22 listopada do Wilna. W tradycyjnie organizowanym turnieju udział weźmie 16 drużyn męskich i kobiecych. Nasi koledzy wystąpią w eksperymentalnym składzie 50+, nasze koleżanki natomiast, w jeszcze bardziej nieprawdopodobnej kategorii 40+. No cóż, z każdym dniem starzejemy się.


 Litwa to także wspaniałe hale do gry w koszykówkę (Pramogu Arena i Arena Siemens w Wilnie, Zalgiris Arena w Kownie, Klaipedos Arena w Kłajpedzie, Cido Arena w Poniewieży, Szawle Arena w Szawli) oraz tysiące mniejszych hal miejskich, szkolnych i klubowych. Koszykówka na Litwie to także wielkie imprezy. Eurobasket (Mistrzostwa Europy) rozgrywany w ubiegłym roku na wymienionych powyżej salach, czy też Mistrzostwa Europy Maxibasketball organizowane przez FIMBA, które odbyły się w roku bieżącym w Kownie. W imprezie tej wzięło udział ok. 1200 zawodników i zawodniczek (113 zespołów) z 22 państw. Nasz Consus Old Basket Team nie wziął udziału w tej imprezie, która w naszym przekonaniu nie sprzyja zawieraniu nowych znajomości czy też pielęgnowaniu starych.


II. Historia

Historia Polski i Litwy to opowieść wyjątkowo długa. Długa i wyjątkowo skomplikowana. To epopeja dwóch niezwykle wyrazistych nacji, które przez setki lat współegzystowały, przenikając się na wskroś. To wspólna historia ludzi, państw, miast i szczególnych miejsc, których na Litwie jest wyjątkowo wiele. To historia utraconych państwowości, współzależności i niepodległości. To wreszcie bliskość kultury, tradycji oraz języka obu narodów. Można powiedzieć, że całkiem spory szmat czasu to nasza wspólna historia. Taki polsko-litewski węzeł gordyjski, którego cieniutkie sznureczki pokłębiły się nieprawdopodobnie. Jagiełło, Radziwiłłowie – bohaterowie czy zdrajcy? Grunwald, Żalgiris - dwa oblicza jednego wydarzenia. Mickiewicz, Mickevicius – Polak czy Litwin. Praktycznie od zawsze to historia ludzi i faktów czytana przez dwie pary okularów – polskich i litewskich.


Bez względu na zawiłości tej odwiecznej łamigłówki do dzisiaj Ostra Brama, Cmentarz na Rosie, Uniwersytet Wileński oraz wiele, wiele innych miejsc przyciąga Polaków, którzy w szczególnej atmosferze ciszy i skupienia próbują wyczytać z tej księgi coś dla siebie. Każdy na miarę własnych potrzeb, każdy na miarę swojego stanu wiedzy. Przecież każdemu z nas znane jest jedno z najważniejszych wydarzeń historii naszego kraju (Grunwald), znane są słowa księgi (Litwo, ojczyzno moja...), znana jest ranga obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej (i w Ostrej świecisz Bramie...). Większość z nas kojarzy takie miejsca jak: Kiejdany, Taurogi, Mariampol, Birża, każdy z nas słyszał cokolwiek o: Adamie Mickiewiczu, Tadeuszu Kościuszce, Józefie Piłsudzkim czy Czesławie Miłoszu. To jakby znajome miejsca i twarze, w całkiem nieznanym choć sąsiedzkim kraju.

Warto więc przy okazji koszykarskich pojedynków poznać te opinie z przeszłości i porównać z dzisiejszymi relacjami zamieszczanymi w mediach. Warto też zapewne zobaczyć te wyjątkowe miejsca, swoistą scenografię tej zawiłej historii. Można również skonfrontować te tak różne opinie z grupą naszych litewskich przyjaciół. Wszak do tej pory, jakichkolwiek animozji między nami nie było. Warto też przejść się wieczorem po zabytkowym Wilnie, poddając się swoistemu urokowi tego miasta. Nasycić się atmosferą nostalgii, wspomnień i malowniczymi widokami wileńskich zaułków. Nie można przy tym zapomnieć o urokach kuchni litewskiej i karaimskiej, którą zapewne przypomnimy sobie w drodze powrotnej (Troki). 
.
.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz