Jakby nie patrzeć, przyszło nam na stare lata "podziadować". Nic dodać, nic ująć. Wyszło nawet na to, że w tym "dziadowaniu" jesteśmy jednymi z lepszych. I nie wiadomo, cieszyć się, czy martwić? No bo ani z postury, ani z charakteru za "dziadów" dotąd się nie uważaliśmy. Pozostaje nam więc tylko pogodzić się z tym faktem, a potencjalne zgryżliwości kolegów tłumaczyć znanym powszechnie stwierdzeniem: "Dziad dziadowi nierówny". Można też, oczywiście (w samoobronie) użyć starego fortelu słownego: dziad – dziadzieje, cham – coś tam, coś tam. A wszystko to przez pewnych gości z Poznania, którym się chciało...