poniedziałek, 20 lutego 2012

Bitwa narodów - 1581 : 0

Jeszcze nie ostygły silniki: limuzyn, zwykłych samochodów, busów, autobusów oraz jednego samolotu, którymi do domu wracali nasi sympatyczni goście, a już trzeba brać elektroniczne pióro w rękę i skrobać na monitorze swoje pierwsze wrażenia, opinie i podsumowania. Dwudniowa "Bitwa narodów" bez jakiejkolwiek kozery przypominała wszystkim obraz prawdziwego piekła. Ogień walki na parkietach obu sal, gorąca atmosfera na trybunach, przy kawiarnianych stolikach oraz na ławach toruńskich piwnic, które do późnowieczornych godzin stały się areną zmagań pięciu nacji z Europy Środkowej i Wschodniej. Szał emocji, dzikie okrzyki, krew lejąca się po spoconych obliczach zawodników oraz śmiech, śpiew i radość mieszały się same w sobie niczym dzwięki kakofonicznej muzyki. Prawdziwy bój, którego zwycięzcami zostali praktycznie wszyscy. Może z wyjątkiem Presovskich Kobylek, którym najwyraźniej bliżej do niebiańskich zakonów niźli do sportowych piekielnych otchłani poświęcenia, męstwa (żeństwa) i odwagi. Wygrali wszyscy, o czym dobitnie  świadczy wynik dwudniowych zmagań w dyscyplinie popularnie zwanej Maxibasketem.